piątek, 1 lipca 2016

Uzewnętrznić wnętrze

Wiecie, co ssie? Emocje. Pałęta się to po głowie i stwarza głównie problemy. Wiecie, co jest fajne? Emocje! Siedzą w mózgu i pilnują, żebyśmy jakoś w miarę normalnie funkcjonowali na tym padole łez.

Uczucia to dość niewdzięczny temat – język niezbyt radzi sobie z ich opisywaniem, nie pomagają też społeczne normy, które każą emocje tłamsić, skrywać, nie gadać o nich „bo to dla bab”. W teorii ma to nas czynić spokojnymi, poważnymi członkami społeczeństwa niedręczącycmi innych swoimi humorami, w praktyce takie podejście kończy się po prostu niedojrzałością emocjonalną, zagubieniem, nieraz problemami psychicznymi. Dlatego kursujące po mainstreamie takie tytuły jak „Inside Out” są na wagę złota.

Pixar, 1995: What if toys had feelings
Pixar, 1998: What if bugs had feelings
Pixar, 2001: What if monsters had feelings
Pixar, 2003: What if fish had feelings
Pixar, 2004: What if superheroes had feelings
Pixar, 2006: What if cars had feelings
Pixar, 2007: What if rats had feelings
Pixar, 2008: What if robots had feelings
Pixar, 2009: What if dogs had feelings
Pixar, 2012: What if Scotland had feelings
Pixar, 2015: WHAT IF FEELINGS HAD FEELINGS
źródło: turbro.tumblr.com

„Inside Out” zachwycił krytyków, publiczność… i psychologów. W Internecie pojawiło się mnóstwo pochwalnych artykułów analizujących poszczególne elementy filmu pod kątem naukowym. Rzecz jasna, skomplikowany mózg  musiał zostać uproszczony na rzecz fabuły, jednak twórcom udało się zaprezentować wnętrze naszej głowy bez nadużywania licentia poetica. Film jest świetnym punktem wyjścia do tłumaczenia dzieciom, jak działa nasza pamięć czy, no właśnie – emocje.

Dla nauczycieli, terapeutów, pedagogów i ogólnie osób parających się kształceniem dzieci premiera „Inside Out” była jak Gwiazdka w środku czerwca. Oczywiście, że nie od wczoraj mamy zabawki pomagające wyrażać emocje czy wykorzystujemy do tego postacie z kreskówek, ale dzięki IO dostaliśmy dwa w jednym. Dużo łatwiej jest pracować, gdy dzieci mają podstawę i własne przemyślenia w postaci wspólnie widzianej animacji, nie mówiąc już o tym, że dużo łatwiej rozmawiać o emocjach, gdy przybierają kształt sympatycznych postaci, a nie funkcjonują jako bliżej niesprecyzowany, abstrakcyjny duch opętujący znienacka nasze ciało. Grzech ciężki z tego dobrodziejstwa nie korzystać! Tym bardziej, że „Inside Out” ma przekaz, na który niestety rzadko się napotykamy: żadne emocje nie są złe czy negatywne, wszystkie są po coś, wynikają z czegoś i przeżywanie ich jest zupełnie normalne. 

Zestaw przygotowany przez pewną mamę i jej dwójkę dzieci, by łatwiej było rozmawiać o swoich uczuciach. TUTAJ notka o tym, jak wprowadzili to w życie.

Czasem samo przyporządkowanie słów do emocji jest dużym krokiem w celu ich zrozumienia.

W niektórych przedszkolach pluszaki spełniają rolę powierników. Jeżeli dziecko zbyt wstydzi się uzewnętrzniać przed drugą osobą, może udać się do specjalnie wyznaczonego kącika, by wygadać się specjalnie do tego wyznaczonej zabawce. 

"Ściągawka" z natężenia emocji. Kolory trochę dezorientujące w kontekście filmu, aletam.

Nie znaczy to, że IO może przydać się tylko dzieciom. Już pomijając fakt, że wielu dorosłym przydałby się taki podstawowy trening wyrażania i kontrolowania przeżyć wewnętrznych (myślętuintensywnieotobiewieczniewydzierającysięnapotomstwosąsiedzie), film ma ważną lekcję dla rodziców. Główny pomysłodawca i reżyser, Pete Docter, inspirację czerpał przede wszystkim ze zmieniających się relacji ze swoją dorastającą córką - niezbyt radził sobie z tym, że jego dziecko, niemal wiecznie roześmiane, przestało nagle być "radosnym promyczkiem". Dla wielu rodziców ta nagła zmiana jest bardzo trudna, i często nawet nieświadomie próbują przemocą wyhamować "negatywne" emocje, zamiast je omówić (patrz: matka Riley dziękująca jej za to, że mimo trudów przeprowadzki wciąż jest taką pociechą dla rodziców i tak dzielnie wszystko znosi - akurat wtedy, gdy dziewczynkę niewiele dzieli od wybuchnięcia gniewem lub płaczem, czy ojciec wysyłający ją za karę do pokoju za sprzeczkę przy kolacji). 

To pisałam ja, Kazik, która jest kijowa w przekazywaniu paszczą otoczeniu swoich emocji. Ale się nie poddaję, czego życzę i Wam. 

A na koniec jeszcze garść ciekawostek: 
1. Twórcy opierali się na teorii Paula Ekmana, który stwierdził, że człowiek w wersji podstawowej ma sześć bazowych emocji, niezbędnych mu do przetrwania: radość, smutek, strach, gniew, odrazę i zaskoczenie. Dzięki nim możemy tworzyć setki innych, często uwarunkowanych kulturowo. W filmie rolę zaskoczenia przejął Strach, a bogactwo naszych przeżyć wewnętrznych oddał panel kontrolujący. Początkowo jest tak mały, że tylko jedna personifikacja może być u steru, dopiero ulepszona wersja dostarczona pod koniec filmu pozwala na działanie kilku emocjom - w głowach dorosłych widać, że wszystkie siedzą przy panelach na równych prawach i wspólnie podejmują decyzje.
2. Zanim drastycznie ograniczono liczę głosów w głowie, powstało wiele projektów postaci emocji pochodnych, które ze względu na późniejszy zamysł nie dotrwały do ostatecznej wersji.
Irytacja

Zazdrość

Ponurość

Miłość


3. Jako że podstawowe emocje są bardzo wyraziste, starano się ich personifikacje oprzeć na prostych kształtach, jednocześnie kojarzących się z danym odczuciem. I tak Radość wzorowana jest na gwiazdce, Smutek - łzie, Gniew - podpalonej cegle, Strach - nerwie (że niby taki długi i cienki), a Odraza... na brokule. 
4. W pierwszych szkicach Strach był antagonistą. No popatrzcie na tego nerda, uwierzylibyście?
5. Scenarzyści mieli masę pomysłów na zaprezentowanie poszczególnych elementów mózgu i tego, jak działa - większość z nich trzeba było porzucić dla dobra fabuły. Ponoć z największym żalem wycięto Departament Twarzy i Departament Imion. Twórcy chcieli w humorystyczny sposób odnieść się do tego, jak często rozpoznajemy twarze, ale nie możemy ich przyporządkować do nazwisk. W filmie dwa wyżej wspomniane oddziały miały się nienawidzić, odmawiać współpracy i złośliwie przekazywać sobie fałszywe informacje. 

Z wyrazami szacunku
Kazik

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz